Skip to main content

Gospodarka wisi na sieci

Praktycznie nie ma ostatnio dnia, żeby w popularnym serwisie do zgłaszania awarii internetu downdetector.pl nie było zgłoszeń o przerwach w łączności. Wraz z przeniesieniem się pracy do domów w ramach ekonomii #zostanwdomu znacząco zwiększyły się obciążenia łączy internetowych i mobilnych. Czy przez pandemię COVID-19 internet w Polsce faktycznie się „skończy”?

 

Polacy zostali w domu, w ruch poszła telekomunikacja. W ostatnich tygodniach gwałtownie wzrosło zapotrzebowanie i znaczenie usług telekomunikacyjnych. Telefonia i internet stały się często jedynym narzędziem kontaktu z bliskimi czy rozrywki, a dla dzieci i młodzieży kontynuacji nauki. Dla wielu firm jest to jedyna możliwość dalszego funkcjonowania i prowadzenia biznesu. Co więcej już teraz widać wiele przykładów jak dzięki dostępowi do sieci powstają nowe, wcześniej nieznane usługi – np. już teraz specjaliści, oferują swoja zdalną pomoc w samodzielnym wykonywaniu usług takich jak fryzjerstwo czy usługi kosmetyczne.

 

Ostatnie problemy zarówno w sieciach mobilnych jak i stacjonarnych wynikają przede wszystkim ze skokowej zmiany sposobu i wzrostu użytkowania internetu . Te najczęściej wymieniane problemy to przede wszystkim nagłe spowolnienie szybkości transmisji, spadek jakości połączeń wideo, kłopoty z dostępem do chmury czy nawet czasami kłopoty z dodzwonieniem się. Te wszystkie objawy są symptomatyczne dla sieci, które są nagle obciążone znacznie zwiększonymi wymaganiami przesyłu danych, co powoduje, że – duża, ale jednak – skończona pojemność sieci zaczęła się w niektórych miejscach wyczerpywać. - przede wszystkim tam, gdzie sytuacja związana z pandemią wymusiła na użytkownikach sieci zostanie w domu, izolację i co za tym idzie – przeniesienie znacznej aktywności ze świata kontaktów bezpośrednich do świata kontaktów wirtualnych.

 

– Zagrożenie koronawirusem oraz wiążące się z tym przeniesienie edukacji i pracy w tryb online przełożyło się na zwiększony ruch w sieci Orange. Klienci więcej korzystają z internetu, ale przede wszystkim zdecydowanie dłużej rozmawiają przez komórki. Zarówno sieć światłowodowa, jak i sieć mobilna 4G Orange Polska dobrze radzą sobie z większym ruchem spowodowanym koniecznością pozostania w domu – przekonuje Wojciech Jabczyński, rzecznik Orange Polska.

 

Jak zaznaczają przedstawiciele Plus GSM, serwis downdetector.pl często pokazuje awarię przy np. 150 zgłoszeniach, choć dany operator obsługuje kilkanaście milionów kart SIM, często problemy zgłaszane przez tę zarabiającą na reklamach stronę nie są adekwatne do realnej sytuacji, ale nawet po liczbie incydentów notowanych w tym serwisie widać, że sieć Plusa – mówiąc kolokwialnie – daje radę.

 

– Internet w Polsce w okresie kwarantanny musiał przejąć na siebie ogromną rolę zapewnienia ciągłości wielu aspektów życia społecznego, których nikt wcześniej do internetu w tej skali przenosić nie zamierzał. Wystarczy wspomnieć tutaj o edukacji czy pracy zdalnej. Zdecydowanie większe zapotrzebowanie na usługi telekomunikacyjne pojawiło się nagle, w zasadzie z dnia na dzień. Z tej perspektywy, patrząc globalnie, a nie na jednostkowe problemy, widać, że dostawcy Internetu tacy jak Plus stanęli na wysokości zadania – ocenia Łukasz Krzeski, kierownik Zespołu Promocji i Public Relations w Dziale Komunikacji Korporacyjnej sieci Plus.

 

Problemy nie dotyczą tylko operatorów sieci mobilnej. Być może nawet częściej zgłaszają je przez ten serwis i podobne klienci Netii, Vectry, czy UPC. Braki dostaw usług internetowych potrafią uprzykrzać życie nie tylko wieczorem, ale w ciągu dnia, gdy wszystko co tylko można – pracę, czy szkołę – przerzuciliśmy do internetu, problemy z jego dostępnością stają się sprawą priorytetową. Jeśli padłby internet, padnie nowa gospodarka.

 

– Obecnie bardzo sprawnie obsługujemy zwiększony ruch co widać chociażby w wynikach speedtest opublikowanych w kwietniu, gdzie to sami klienci mierzą prędkość przesyłania danych, ale biorąc pod uwagę kolejne lata i prognozy skokowego wzrostu przesyłu danych, musimy podjąć działania, aby internet w Polsce był jak najlepszej jakości. Wszystkie sieci, zarówno te stacjonarne jak i mobilne mają swoją określoną pojemność – co wynika z ograniczeń infrastrukturalnych, a w przypadku sieci mobilnych również puli posiadanych przez operatorów częstotliwości. Gwałtowny wzrost wolumenu przesyłanych przez klientów danych jaki miał miejsce w marcu, może być stałą tendencją – ocenia Konrad Mróz z sieci T-Mobile. – W T-Mobile od wielu lat stawiamy na wysoką jakość sieci, dzięki czemu nasza infrastruktura była gotowa na skokowy wzrost zapotrzebowania na usługi. Zdajemy sobie sprawę, że w dłużej perspektywie to niewystarczające i żeby zapewnić klientom indywidualnym i biznesowym odpowiednią jakość usług potrzebujemy nowych częstotliwości i technologii 5G – dodaje.

 

W przypadku usług mobilnych głównym sposobem zwiększenia pojemności sieci są nowe inwestycje. W niektórych miejscach sytuacje mogłyby poprawić inwestycje w nowe stacje bazowe oraz w rozbudowę istniejących, ale ze względu na obowiązujące regulacje prawne przygotowanie takich inwestycji trwa nawet kilkanaście miesięcy, więc nie ma możliwości natychmiastowego reagowania na potrzeby klientów. W USA podobny problem rozwiązano przez przydzielenie operatorom tymczasowo dodatkowego pasma. W Polsce jest to niezgodne z prawem, a nawet gdyby było, nie ma takiej możliwości, bo nie ma wolnych pasm.

 

– Trzeba jednak podkreślić że na znacznej części lokalizacji wykorzystujemy wszystkie posiadane częstotliwości i najnowsze rozwiązania technologiczne, które maja wpływ na jakość usług. Pozostały dwa skuteczne i trwałe rozwiązania jakimi są dystrybucja nowych częstotliwości i idące za nią inwestycje operatorów, oraz zwiększenie efektywności pasma 1800 MHz poprzez ponowne poukładanie przydzielonych operatorom częstotliwości z tego zakresu (restyling) i zapewnienie ciągłości pasma dla każdego z nich. Przeprowadzenie restylingu, o czym może zdecydować UKE, w zależności od operatora, może oznaczać wzrost pojemności sieci na tych częstotliwościach o nawet 20 proc. – zaznacza Konrad Mróz z T-Mobile.

 

Ratunek w 5G

 

Nowe częstotliwości to przede wszystkim zwiększona pojemność sieci, więc i z tego powodu częstotliwości przeznaczone do dystrybucji w aukcji są operatorom niezbędne, zwłaszcza w warunkach tak skokowego wzrostu transferu danych. Sama technologia 5G umożliwia przede wszystkim ogromny wzrost pojemności sieci, ponieważ inaczej wykorzystuje pasmo. Mówiąc o 5G często wspomina się autonomiczne samochody, a tymczasem możliwe korzyści są dużo bliżej nas i mogą dotyczyć praktycznie każdego. Zdalna nauka czy praca, która z dnia na dzień stała się normą, jest często ograniczana przez problemy sprzętowe po stronie użytkowników wynikające z niewystarczającej ich wydajności. Technologia 5G pozwala rozwiązać ten problem przenosząc potrzebną moc obliczeniową do sieci, a klientom wyeliminować niepotrzebne wydatki. Jednak zawirowania wokół aukcji 5G zrodziły kolejne niepokoje, tym razem nie po stronie zwolenników teorii spiskowych, a samych użytkowników i dostawców technologii. W telegraficznym skrócie, przy okazji zmian w prawie wprowadzających w życie Tarczę Antykryzysową rozmontowano aukcję na 5G. Ministerstwo Cyfryzacji wskazuje, że skoro prezes UKE raz podważył legalność aukcji wskazując – jego zdaniem – wady prawne związane z wprowadzeniem zmian w prawie przy okazji Tarczy Antykryzysowej, nie miało innego wyjścia jak unieważnić całość, by uniknąć przyszłych roszczeń i nieskończonych bojów prawnych z niezadowolonymi uczestnikami.

 

Komercyjne uruchomienie technologii 5G może odegrać istotną rolę nie tylko w przywracaniu gospodarki do stanu z przed pojawienia się wirusa, ale również poprzez efekty przemysłowej rewolucji (Przemysł 4.0) dać siłę i nowe możliwości rozwoju. Najwięksi operatorzy przekonują, że są gotowi zarówno do udziału w aukcji, jak również do natychmiastowego rozpoczęcia inwestycji, a niektórzy, że z 5G są gotowi i mogą je uruchomić choćby jutro. Sieć Plus już 11 maja uruchomiła pierwsze komercyjne 5G w kilku miastach, lecz na innej częstotliwości. Jednak zapotrzebowanie na większe transfery danych w końcu, w scenariuszu bez aukcji 5G, przekroczy możliwości zagospodarowania obecnych częstotliwości. Co wtedy?

 

– UKE na bieżąco monitoruje zdolność ruchomych sieci telekomunikacyjnych do świadczenia usług w okresie pandemii. Mimo znacznie zwiększonej intensywności ruchu obecnie nie ma zagrożenia dla utraty ciągłości działania sieci i usług – ocenia Martin Stysiak, rzecznik prasowy Urzędu Komunikacji Elektronicznej. – Operatorzy mogą również stosować zgodne z prawem środki zarządzania ruchem, o czym UKE informował w swoim komunikacie z 25 marca br. W razie przeciążenia sieci zagrażającego bezpieczeństwu i integralności sieci i świadczonych w nich usług UKE jest w gotowości do wydania w trybie pilnym decyzji nakazujących przedsiębiorcom utrzymanie ciągłości dostarczania usług lub ograniczenie świadczenia niektórych usług – dodaje.

 

Jak na razie, operatorzy i dostawcy treści w odpowiedzi na ogromny wzrost ruchu w swoich sieciach wdrażają rozwiązania mające na celu obsługę jak największej liczby abonentów, głównie przez inwestycje, choć, czasami kosztem jakości – tak postąpiły np. Netflix i YouTube, gdzie podjęto decyzję o skompresowaniu treści wideo, po to aby jak najmniej obciążać łącza. Jak jednak zaznaczają eksperci, to rozwiązanie może być skuteczne tylko na krótko. To znaczy, że operatorzy powinni zadbać o jak największą pojemność swoich sieci, co akurat w przypadku Polski zagwarantuje jedynie wykorzystanie najnowszej technologii 5G w parze z rozbudową istniejącej infrastruktury. W każdym razie sieciowy blackout nam w Polsce nie grozi. Co najwyżej, jak wynika z odpowiedzi UKE, grozi nam tylko utrata jakości usług w wyniku centralnego rozporządzenia...

 

Maksymilian Wysocki, Gazeta Bankowa

 

Szkolenia IT BDO Academy dotyczące Technologi Blockchain i Technologii 5G

 

wyszukiwanie po:

Newsletter BDO

Chcesz otrzymywać najnowsze informacje o najnowszych artykułach, aktualnościach i szkoleniach?